Quantcast
Channel: Joanka-z - blog o szyciu
Viewing all 190 articles
Browse latest View live

PO CO TO KUPIŁAM #17 - Alcantara i ścinki bawełny

$
0
0

Z roku na rok coraz większą uwagę przywiązuję do... kalendarzy. Wraz z moją uwagą rośnie wprost proporcjonalnie w górę moc mojego wybrzydzania. W tym roku wybrzydzałam tak bardzo, że w kalendarz uzbroiłam się dopiero pod koniec stycznia i nie mogłam się do niego przyzwyczaić. Postanowiłam pójść krok naprzód i uszyć do niego okładkę. Dobrze, że pod ręką mam mój stos niezagospodarowanych materiałów! Podczas skanowania półek moje oko zatrzymało się na tych kawałkach. Rozmiar ścinek - idealny!


Po co to kupiłam?
Materiał bawełniany kupiłam wstępnie z myślą o poszewce na poduszkę do domu. Później pomysł ewoluował i stwierdziłam, że będzie idealny dla mojej Mamy - uszyłam Jej z niego portfel i kosmetyczkę (możecie je zobaczyć TUTAJ). Z kolei alcantarę kupiłam z myślą o pufie, ale okazała się za jasna - na szczęście spożytkowała ją moja kumpela. Resztki obu materiałów zachomikowałam. 

Za ile i kiedy kupiłam?
Alcantarę kupiłam... jakiś rok temu, bawełnę też. Po cenach rynkowych. 

Co z tego ostatecznie powstało?
Obwoluta kalendarza.

I tak oto ścinki stały się odzieniem dla mojego łysego kalendarza. Tkaninę zamszową wszyłam w strategicznych punktach - na grzbiecie oraz bokach. Postanowiłam dodać też potrzebne bajery, czyli: kieszonkę na długopis, kieszeń z tyłu na kartki i płaski notes, który noszę przy sobie oraz małą kieszonkę na karteczki wewnątrz obwoluty. Dużo milej prawda?   


Kalendarz to jest coś bez czego nie umiem już planować pracy. A ten rok ruszył z kopyta i to bardzo!
Kolejne ścinki przeobraziły się w coś pożytecznego!

Pozdrowienia!
Joanka Z.


- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)



Washpapa! Czyli o moim romansie z papierem.

$
0
0

Od długiego czasu zastanawiałam się nad alternatywą dla skóry. Miałam w głowie kilka pomysłów, które chciałam zrealizować, ale świadomość użycia skóry skutecznie mnie odpychała. A tak bardzo byłam rządna "skórzanego" efektu! I przyszedł ten dzień, gdy rozwiązanie spadło z nieba: Washpapa!

Ja­ka to oszczędność cza­su za­kochać się od pier­wsze­go wejrzenia!

Julian Tuwim

W połowie stycznia dostałam typową ofertę marketingową: czy chciałabym otrzymać próbki papieru, który można szyć i prać? Papie.. co?! Od razu zaczęłam szukać informacji i im więcej czytałam, tym bardziej czułam, że to jest TO. Kilka dni później ekipa Washpapa zorganizowała konkurs, w którym można było wygrać 200 zł na papierowe zakupy - Joanno, do dzieła! I tak oto przeszłam do drugiego etapu, otrzymałam arkusz, z którego miałam wykonać finałową pracę i próbki, które miętoliłam kilka dni z rzędu i testowałam do bólu. Z arkusza, który otrzymałam uszyłam od razu kilka rzeczy, aby sprawdzić jego możliwości, m.in. małą kosmetyczkę dla Mamy i etui na tytoń dla kolegi. Pokazywałam papier znajomym, rodzinie, wszyscy wytrzeszczali oczy - "to w ogóle tak można? Czego ludzie nie wymyślą!"

CZYM JEST WASHPAPA?

Najprostszą definicją będzie: impregnowany papier, dostępny w arkuszach lub cięty z rolki, który można szyć i prać. Trudno tu szukać dziury w całym! Ze względu na swój naturalny, syntetyczny skład nazywa się go też czasem skórą dla wegan*. Tnie się i wygląda jak papier, postępować z nim w szyciu można jak ze skórą: jest wytrzymały, odrobinę elastyczny - na tyle, aby nie pękać i na tyle, by trzymać fason po zszyciu. O samym produkcie przeczytacie na stronie washpapa.pl.

Co ważne papier posiada certyfikaty: OEKO-TEX® Standard 100 (gwarantujący, że materiał jest wolny od wszelkich toksyn) oraz Ceryfikat FSC (gwarantujący, że surowiec był pozyskany zgodnie z zasadami gospodarki leśnej).

* Nie będę się tu spierać czy Washpapa jest podobna do skóry czy nie - ilekroć pokazywałam swoją nerkę komukolwiek z pytaniem "z czego jet wykonana?" każdy bez wyjątku mówił "skóra"! A tu psikus! Tu nawet nie o wygląd chodzi, ale o nieubłagany sposób szycia, o czym poniżej.


Przejdźmy na chwilę do konkursu. Nie sposób o nim nie wspomnieć, ponieważ znalazłam się w sytuacji, w której dostałam to, czego pragnęłam i musiałam od razu wskoczyć na wyższy poziom kreatywności. Dzięki temu zbiegowi okoliczności w krótkim czasie nauczyłam się o Washpapie naprawdę sporo!  

Jako pracę finałową wykonałam - a jakże by inaczej! - nerkę. Są moją wizytówką, a próbę zmierzenia się z moją prawdopodobną manną z nieba postawiłam sobie za punkt honoru. Już na drugi dzień uszyłam wersję próbą, by po wyciągnięciu wniosków stworzyć poniższe cudo z moim, wypalonym ręcznie rysunkiem.    

Prototyp
Nerka konkursowa

Konkurs #washpapachallenge okazał się prawdziwym wydarzeniem na Instagramie i osiągnął bardzo wysoki poziom! 21 finalistów przyłożyło prawdziwie całe serducho do swoich prac, przy czym każdy zupełnie inaczej podszedł do zadania, pokazując w ten sposób szeroki zakres możliwości Washpapy. A moja nerka...

... wygrała!


Koniec rysu historycznego - przechodzimy do boju w praktyce!
Zdążyłam dostać od Was wiele pytań odnośnie szycia Washpapy. Na co zwrócić uwagę?

SZYCIE

Przygotowanie do szycia jest dziecinnie proste: Washpapę tnie się nożyczkami lub nożykiem, jak zwykłą tekturę, można ją też prasować i co wygodne - nie trzeba jej obszywać. Washpapa się nie strzępi, dzięki czemu wnętrza nie wymagają obszyć i lamówek - wyglądają estetycznie same w sobie.

Washpapę można szyć na domowej maszynie zwykłymi igłami (grubsze igły nr 110-130 lub igły do jeansu), sprawdzają się też zwykłe nici. Ja szyję na przemysłowej maszynie, igłami do skóry (zwykłe igły też dają radę bez problemu) i używam kaletniczych, syntetycznych, grubych nici i nie ukrywam czuję się pewniej, bo do zszycia kilku warstw potrzeba naprawdę sporo mocy, a mocne nici gwarantują, że ścieg nie pęknie np. podczas wywijania szytej rzeczy.  

Trzeba uważać na ścieg - nie może być zbyt gęsty! Przyłapałam się na tym od razu wszywając metkę - z przyzwyczajenia zjechałam do gęstości ściegu 2mm i to był stanowczy błąd. Zbyt blisko umieszczone względem siebie dziurki osłabiają papier, który się po porostu po tej linii pruje.

Co ważne: szycie Washpapy jest jak szycie skóry - snajperskie, nie możesz się pomylić. Każdy źle poprowadzony i spruty ścieg zostawia widoczne dziury. Jeśli nawet nie szyliście skóry, a próbowaliście przyszywać papierowe aplikacje np. w kartkach okolicznościowych - wiecie o co chodzi. 


PRANIE

Waspapę można bez problemu wrzucić do pralki lub prać ręcznie. Nie kurczy się, więc nie musimy się bać o jakiekolwiek zdefasonowanie. Zanim przystąpiłam do jakiegokolwiek szycia przeprowadziłam trochę testów na próbkach, które widzicie poniżej. Narysowałam kilka kwadratów 3x3 cm, by sprawdzić czy się nie skurczą, nie "rozjadą", próbki malowałam, rysowałam, wypalałam - po czym je wyprałam w pralce razem ze zwykłym praniem. Efekt? Wow!


PODSUMOWUJĄC:

Washpapa jest szalenie wdzięczna w szyciu, a jej prostota stanowi niesamowitą zaletę i każdy, nawet najbardziej minimalistyczny efekt, jest po prostu świetny! Przynajmniej moim zdaniem, bo szalenie trafia w moją estetykę. Problematyczne jest wywijanie - trzeba uważać na szwy, trudne do wywinięcia są narożniki - tu potrzeba cierpliwości i precyzji. Ale nie ma co się martwić - Washpapa Washpapie nie równa. W ofercie znajdziecie różne grubości arkuszy i różne rodzaje: bardziej elastyczne i mniej, błyszczące i nie, fakturowane i gładkie. Wystarczy, aby zaszaleć!
I tak jak wspomniałam - nie można się pomylić, trzeba być szalenie pewnym każdego przeszycia, pamiętając o tym, by mieć pokorę dla tego typu materiału, który nie ukrywajmy - jest specyficzny. Sama łapałam się ciągle na tym, że chociaż próbowałam rozerwać arkusz w rękach i nie dałam rady to bałam się, że materiał jest delikatny, że przecież to jest TYLKO papier. Ale nie, to nie jest tylko papier! Jeśli pokornie ugniemy się przed możliwościami Washpapy to odwdzięczy się nam w efekcie końcowym z nawiązką!  

Jestem absolutnie oczarowana Washpapą i mam ochotę wymienić cały asortyment w sklepie! Póki co znajdziecie tam 3 modele papierowych nerek. Cudna, stonowana gama skojarzyła mi się nie tylko z kolorami ziemi, ale też z przyprawami, stąd modelom nadane zostały nazwy: muskat, cinnamon i pepper.


Jestem ciekawa Waszej opinii odnośnie Washpapy - jeśli mieliście z nią do czynienia to jak oceniacie doświadczenia, jeśli nie - na ile macie ochotę spróbować?

Ten wpis nie jest sponsorowany - ten wpis to hołd!
Papa, Washa Joanka Z.

PO CO TO KUPIŁAM #18 - bawełna, pokrowiec i kuchenne rewolucje!

$
0
0

Oto nasz domowy sprzęt kuchenny: brudna rękawica, jedna do wszystkiego. Znacie to?


No właśnie. Dlatego postanowiłam tym razem postawić na dopieszczenie naszej kuchni! Aż mi wstyd za tę rękawicę, bo była prezentem.... muszę ją doszorować i chyba wstawić w ramkę. 

W zakresie gotowania jestem świetna, o ile chodzi o zagotowanie wody. Jestem totalnym antytalenciem kulinarnym (umiem robić tak naprawdę tylko ciastka, muffiny, koktajle których Paweł nie chce pić, tajski rosół i zupy kremy). Dobrze, że mam Męża z kulinarną wyobraźnią! Jedyne co mogę, to umilić mu gotowanie i pieczenie. Postanowiłam wprowadzić nowy akcent do kuchni. Zaczęłam szperać w górze materiałów do przeróbki - oto co znalazłam:  


Po co to kupiłam?
1. Bawełna w groszki kupiona w Ikei. To była jakaś limitowana zimowa edycja tkanin i wzięłam, póki nie wyprzedano. Spodobała mi się, nie miałam na nią pomysłu - typowe.
2. Pokrowiec na poduchę, która była w zestawie do chyba najpopularniejszej kanapy z Ikei - Beddinge. Poduch postanowiliśmy się pozbyć - wkłady przerobiłam na kwadratowe jaśki, a wypatroszone pokrowce przezornie zachomikowałam.
3. Bawełniany worek po yerba mate. Zamówiliśmy mate w takim worku, aby później go jakoś wykorzystać i tak, leżał i leżał... .  

Za ile i kiedy kupiłam?
Bawełny w groszki wzięłam 0,5m, czyli dałam ok. 10 zł, półtora roku temu. Worek po yerbie leżakował pewnie z rok, a pokrowiec nie wiem kiedy trafił na stos - obie rzeczy traktuję jako gratisowe "odpady".  

Co z tego ostatecznie powstało?
Kuchenne akcesoria!

Fantastycznie się złożyło, że tapicerski pokrowiec na poduchę miał podłożoną warstwę flizeliny i watoliny - idealne warunki dla stworzenia rękawic kuchennych! Wierzchni materiał, zniszczony od zewnętrznej strony, okazał się nietknięty po stronie lewej. Odwróciłam go, dołożyłam zapobiegawczo jeszcze jedną warstwę watoliny, przepikowałam wszystko razem, odrysowałam rękawicę (dodałam zapasy na szwy) na papierze, potem na materiale i zszyłam. Potrzebowałam tylko jeszcze kawałek lamówki i gotowe! 


Z reszty pokrowca zrobiłam dwie kwadratowe łapki.


A worek po yerbie? Po zwężeniu i wszyciu okrągłego denka z bawełnianej surówki stał się osłonką na słoik - a jakże - z yerbą i zdobi nasz kącik w pracowni.

Miła przeróbka, prawda?
Równie miłego weekendu Wam życzę!
Joanka Z.
- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)

Ene due rike luty!

$
0
0

"Idzie luty, podkuj buty!" Znacie to powiedzenie? Nie zdążyłam się nawet nad nim zastanowić - mijający miesiąc wywalił mnie z butów zanim po nie sięgnęłam!

Na początku stycznia zgodnie z Pawłem stwierdziliśmy, że to będzie ciekawy rok i z wypiekami czekałam na to, co przyniesie. A tu co? Stycznia nawet nie odnotowałam, a luty przeleciał z rozpędem, przybierając na masie wydarzeń w sposób wprost proporcjonalny do wzrastającej prędkości - istna śniegowa kula! A ja? Leżę po tym wszystkim rozpłaszczona na ziemi i wyliczam co się stało. Zbieram myśli w punkty i zaczynam się zastanawiać jak to wszystko upchnęłam w ciągu 28 dni!

PAPIER
Cały miesiąc upłynął pod papierowymi skrzydłami. Odkąd wygrałam na początku lutego w konkursie Washpapy (akcja opisana TUTAJ) ruszyłam z szyciem większej ilości cudów z papieru, a na półki sklepowe trafiły nerki inspirowane nazwą przypraw. Ostatnie 3 tygodnie były nasycone eksperymentami i wciąż mi mało!


WYWIAD I....
W tym miesiącu miałam okazję zaprosić Was do pracowni i pokazać ją od kuchni w ramach cyklu DaWandy "Projekt - pracownia". Jeśli nie czytaliście - nadgońcie koniecznie: KLIK! Mało tego! 4 dni temu odwiedziła nas kamera i szykujemy filmik promocyjny! Szaleństwo!


KWESTIE PRZYRODNICZE
Tego, że wiosnę czuć pełną gębą, nie muszę Wam przytaczać. Pod oknami naszej pracowni kilka razy odwiedził nas (a dokładniej kocie budki  z kocim żarciem) wielgaśny dzik, którego traktowaliśmy jak kumpla. Drzewa obok naszej pracowni odwiedziły też gile, które jak się później dowiedziałam są dość trudne do spotkania. Widziałam już też pierwszego w tym roku borsuka!

PO CO TO KUPIŁAM?!
W ramach co dwutygodniowej akcji przeobraziłam resztki tkanin w okładkę kalendarza oraz akcesoria kuchenne, ale - co dla mnie bardziej istotne: założyłam facebookową GRUPĘ wzajemnego wsparcia, zrzeszającą chomikujących i borykających się z "po-co-to-kupionymi" rzeczami rękodzielników wszelkiej maści! Wypracowaliśmy już 3 cykliczne akcje, powtarzające się  każdego tygodnia, aby skuteczniej walczyć z kurzącymi się zapasami "przydasi"! Potrzebujesz też motywacyjnego kopa? Dołącz do nas, zapraszam do gniazdka: KLIK!

Nowa grupa na Facebook`u - Po co to kupiłam?!
RÓWNOWAGA? JEST!
Z życiowej równi pochyłej wychodzę na prostą pod względem zdrowotnym i żywieniowym. Zakończyłam terapię, zakończyłam leczenie - stoję twardo na nogach, mimo, że mięśnie na łydkach mam dość marne.

WYPADY
Lokalne, małe, niedalekie i  najlepsze! Sopot, Kaszuby, Gdynia, Rezerwat Ptasi Raj w Gdańsku.


KSIĄŻKI
Już w styczniu pobiłam swój prywatny rekord przeczytawszy 3 książki w ciągu miesiąca. Nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że udało mi się znaleźć te kilka minut przed snem, aby po prostu poczytać. Kiedyś wydawało mi się to totalną niemożliwością! Póki co ciężko pobić moje styczniowe nr 1 w postaci Paxa i Sekretnego życia drzew, ale wróciłam do brnięcia przez kolejny, trzeci już tom W poszukiwaniu straconego czasu Prousta.

ODKRYCIA MIESIĄCA!
Lody waniliowe, skropione oliwą i posypane odrobiną soli - petarda! Spróbujcie i dajcie znać!
- Widziałam "Sztukę kochania" - spojrzałam łaskawszym okiem na czasy PRL-u dzięki wzorom na tkaninach!
- Coś jeszcze? Tak! 2 dni temu biegałam boso w Bałtyku! Morsem nigdy nie będę, jackass w wersji light i tak zahacza w moim przypadku o szaleństwo!


Tak sobie tu wymieniam te plusy, ale nie po to by Wam pokazać "patrzcie jak mam super!". Super ma każdy/każda z nas - wystarczy tylko dostrzec te małe momenty, a czas okaże się syty i o dziwo - nie przeleci przez palce w analitycznym rozrachunku. Dlatego zastanawiam się też nad cyklem co miesięcznych podsumowań (tym bardziej, że idzie wiosna i mogłabym dzielić się z Wami np. przepisami na syropy, soki, zioła czy pędy!) - dajcie tylko znać, a i na to znajdę czas!

Z ulgą witam marzec! Mam już przygotowane całe sztaple materiałów w kwiaty! W głowie obrazy w stylu boho. Do boju!

Ściskam mocno!
Wasza Joanka Z.

PO CO TO KUPIŁAM #19 - dzianina i walka z efektem piżamy

$
0
0

Będąc w liceum ubierałam ciuchy w soczystych kolorach, łącząc barwy według nie znanych mi już dziś algorytmów. Na studiach z kolei przeszłam fazę kwiecistej guwernantki w lnach i kieckach, a odkąd jestem z Pawłem stwierdziłam, że najlepszym kolorem jest szary, łączony z trampkami i czarnymi legginsami. Coś mi jednak ostatnio szeptało do ucha: Joanno, gdzie się podział Twój kolor? I tak oto jakiś czas temu przeglądając swojego Instagrama zauważyłam, że w 99% przepadkach, w których widać mnie na zdjęciach, jestem odziana w SZAROŚĆ. Zajrzałam do szafy - szarość! Ale nie ta elegancka, nie nie - ta nijaka, nudna szarość. Wypada coś z tym zrobić! Aby wygrać ze swoim jakże wyszukanym i ewidentnie zmierzającym w złym kierunku "stylem" zakupiłam sobie w tym celu dzianiny, ale z tym kolorem to nie za daleko uciekłam! 


Po co to kupiłam?
Konkretnie - na bluzki. Na początku myślałam o tym, by uszyć bluzki wzorowane na szytej przeze mnie bluzce w lisy (o tej), przy czym obie miały być bez reglanu, ze zwykłym rękawem. Zakupiłam nawet ściągacze do kompletu! Tym razem się przygotowałam na całego!

Za ile i kiedy kupiłam?
Stosunkowo niedawno, bo jakieś 2 m-ce temu, po cenach sklepowych. Za cały zestaw dałam ok. 80-90 zł.

Co z tego ostatecznie powstało?
Bluzki, wedle założenia, ale troszkę - jak to kobieta -zmieniłam koncepcję.


Kiedy położyłam obok siebie te materiały skojarzyły mi się tylko z jednym - powyciąganą, spraną piżamą. Co tu zrobić, aby uniknąć efektu szaro-burych podomek? Z materiałem w szopki postanowiłam nie kombinować za dużo, bo wzór sam w sobie uważam za dość dominujący (też Wam się kojarzy ze straciatellą?). Uszyłam zwykły logsleeve z rękawem 7/8. Wykrój możecie pamiętać z szytego kilka postów wcześniej t-shirtu w lisy.


Z kolei z miętową dzianiną miałam zagwozdkę, bo nie chciałam szyć dwóch takich samych bluzek. Postanowiłam więc zaszaleć z reglanowym rękawem. Użycie wykroju też było sporym szaleństwem, bo zamiast poszukać formy na t-shirt postanowiłam porwać się na wykrój dzianej bluzy model 114 z Burdy 10/2016). Przygotowałam wykrój o rozmiar mniejszy niż noszę zazwyczaj, skroiłam materiał bez zapasów na szwy. W trakcie szycia pogłębiłam dekolt o 3 cm, a w rękawy oblamowałam misimi uśmiechami. Eksperyment uważam za udany!



Dzianiny jeszcze trochę mi zostało, ale co najważniejsze - spora część tych kawałków ubyła i skończyła tak, jak sobie wstępnie zaplanowałam. Ha! szarość w szafie przełamana! Szarości, dzianiny... mam naprawdę ochotę na zmiany i powrót do sukienek, czyli takiej mnie z czasów studiów, Joanki jaką tu poznaliście! Dobrze, że jest ten cykl - mam sporo rzeczy do przeróbek, nabytych w tamtych szalonych czasach!
A jak Wam idzie przerabianie? Materiały dalej się kurzą, czy Wy zasuwacie, że aż się kurzy?

Pozdrowienia serdeczne,
Wasza Joanka Z.
- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)

PO CO TO KUPIŁAM #20 - alpejski dirndl

$
0
0

Tak, dziś wyszperałam z zapasów... DIRNDL!

Dirndl - kobiecy strój ludowy terenu południowych Niemiec i Austrii - kojarzy się dziś przede wszystkim z wylewającymi się biustami pań, które starają się nie wylać piwa podczas Oktoberfestu. W skład tradycyjnego dirndla wchodzi: lekka bluzka, gorset (często sznurowany, z ozdobnymi haftkami), fałdowana spódnica i fartuch. Dirndle są często cudnie haftowane i ozdabiane misternymi wykończeniami, niekiedy są prawdziwymi dziełami sztuki! Wyobraźcie sobie moją uciechę, kiedy zobaczyłam tego typu sukienkę w lumpeksie!


Po co to kupiłam?
Tym razem chyba nie muszę się tłumaczyć ;)

Za ile i kiedy kupiłam?
Ha! Tak bardzo byłam zadowolona z zakupu, że od razu pochwaliłam się na Fb, dzięki temu wiem, że kupiłam ją 29.01.2013 r. za 6 zł! Znalazłam nawet podobny w internecie - klik, ktoś sprzedał go za 35 euro! 


Co z tego ostatecznie powstało?
W końcu wzięłam się za sukienkę i zrobiłam z niej... sukienkę!

Sukienkę kupiłam od razu, bez przymiarki - wiedziałam, że będzie pasować! Piękny granat i te hafty na plecach! Dopiero kiedy wróciłam do domu, podczas mierzenia doszło do mnie, że to nie jest zwykła sukienka w kwiatki, a hafty wale nie są na plecach - to alpejski dirndl, z miejscem na wyeksponowanie biustu! Plan był prosty: muszę przerobić sukienkę tak, by wyglądała zwyczajniej - nie mam aż tyle polotu, aby biegać w tego typu kiecce do spożywczaka (już słyszę w uszach to tło muzyczne z reklamy serka Almette). Sukienka była jednak tak perfekcyjnie wykończona w środku, że bałam się jej tknąć, odłożyłam na bok na wieczne niedoczekanie. 

sukienka ubrana tył na przód
W końcu przyszła i na nią pora! Postanowiłam zamienić tył z przodem. Nie widzi mi się eksponowanie mojego biustu w wersji mikro, poza tym ten suwak z przodu... czułam się jak w kombinezonie! Sukienka wymagała więc sporej krawieckiej kosmetyki. Wiecie jak to jest kiedy założycie koszulkę na drugą stronę - od razu czuć, że coś jest nie tak, co nie? Pomyślcie jak to czuć w przypadku dopasowanej sukienki, akcentującej kobiece wypukłości! ;) Sukienka poszła pod nożyczki i została całkowicie wypatroszona ze szwów!


Cóż uczyniłam? W celu przerobienia tyłu sukienki na przód: pogłębiłam dekolt, wprowadziłam zaszewki piersiowe, z przodu sukienki z kolei pomajsterkowałam przy zaszewkach oraz w szwach na ramionach i dopasowałam sukienkę do ciała. A dół sukienki? Dół też musiałam cały rozprostować, bo tył był dużo bardziej pofałdowany (widocznie sukienka oprócz biustu równie mocny akcent stawia na pośladki), więc po ubraniu sukienki tył na przód wyglądało to tragicznie (szczególnie na tyłku). Zrezygnowałam z zakładek na rzecz marszczenia - z lenistwa. Nie lubię układać i prasować zakładek ;)   

Efekt? Oto i ona!


Byliście ciekawi jak wybrnęłam? Teraz ja jestem ciekawa Waszej opinii!
Moim zdaniem: świetna sukienka na co dzień!

- - - - ✂️- - - -

Zgłosiłam bloga do konkursu Szyciowy Blog Roku 2016 - moi Czytelnicy, liczę nas Was! 
Wśród głosujących będą też losowane nagrody - skorzystajcie! ;)

głosować można do 23.03! :)

Twórczego weekendu i całego następnego tygodnia!
Joanka Z.

- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)

Rękodzieło w oczach naszych Babć i Mam

$
0
0

Szycie urodzinowych prezentów dla mojej Babci zrodziło kilka przemyśleń. Ciekawa jestem Waszego zdania. 

Od jakiegoś czasu mam zagwozdkę dotyczącą definicji rękodzieła i próbuję dociec jego genezy i fenomenu. Zastanawialiście się kiedy tak naprawdę rękodzieło osiągnęło rangę taką, jaką ma dziś? Obecnie jest w modzie, jest cenione (czasem wręcz pożądane), a bycie rękodzielnikiem daje Ci + 100 punktów wartości do Twojej osoby, nieważne na jakim poziomie jesteś. Często, kiedy ktoś mnie poznaje i dowiaduje się, że szyję robi wielkie oczy i patrzy na mnie jakbym umiała co najmniej ujeżdżać dzikie konie na stepach, a przecież umiem coś, co kiedyś było naturalną podstawą! 

W zasadzie przecież robię coś ZWYKŁEGO. Babcie szyły, dziergały, haftowały, ozdabiały swój świat i nie stosowały chwytliwych dziś terminów "handmade" czy "rękodzieło". A dziś? Dochodzi do paranoi i sytuacji, że Pani X wystawia na sprzedaż kocyk  (uściślę: 2 zszyte prostokąty) trąbiąc, że to jest HANDMADE - moja Mama i Babcia nawet pewnie by nie wpadły na to, by to rękodziełem nazwać, a ja odczuwam tylko żenadę. 

Kiedy szycie urosło do rangi boskich umiejętności? Zauważ, że większość z nas ma/miało w domu maszynę do szycia po kimś z rodziny. Większość osób, które widzi stare stoły maszyn wspomina od razu jak za dzieciaka fajnie było się pobujać na pedale albo snuje wspomnienia widoku pochylonej Babci czy Dziadka. Kiedyś maszyna była w prawie każdym domu, jak dziś chociażby odkurzacz. Nie chodziło o to, by szyć cuda - szyło się zwykłe, codzienne rzeczy. W latach młodości mojej mamy - latach 70-tych, 80-tych szycie dawało wolność wyglądu i niezależność od ubogiego asortymentu w sklepach i drogich ciuchów w Pewexach. Raczej nikt nie mówił, że jest rękodzielnikiem. Ostoją cudów rękodzielniczych były Cepelie.    

Rozmawiałam jakiś czas temu z Mamą na temat lumpeksów i okazało się, że to wcale nie taki stary wynalazek! Kiedyś, w zasadzie do końca lat 90-tych, ciucholandów nie było, a moja Mama i Babcia szyły sobie ubrania same. Tanimi ubraniami handlowało się na rynkach i na targach. Pamiętam jak w dzieciństwie chodziliśmy z Mamą po ciuchy na giełdę czy na różne straganiki. Nagle w latach 2000 świat zaczął gonić, zaczęły powstawać centra handlowe - zaczęło brakować czasu, a dostęp do ubrań na każdą kieszeń zaczął się powiększać - szycie sobie naturalną koleją rzeczy przestało być opłacalne i szkoda było na nie czasu (to przecież dość czasochłonne zajęcie). 

Zestaw, który uszyłam Babci 

Wszyłam Babci metki i zastanawiałam się: w zasadzie po co? Moja Babcia nie wie czym jest internet. Dla niej nie ważne jest, że dostała zestaw z metką "Joanka Z." - to jest zwykła rzecz, którą dostała od swojej wnuczki. Nie piała z zachwytu nad każdym ściegiem, nie pytała skąd udało mi się zdobyć takie materiały - powiedziała tylko, że przecież nie musiałam, że mam tyle innych rzeczy do roboty! Kiedyś dawałam jej laurki, teraz mogę dać jej coś innego i cieszę się, że nadal mogę dawać jej rzeczy zrobione własnoręcznie, a dla niej to znak, że poświęciłam jej z sercem czas.

Może to jest też wina rynku i kreowania potrzeb? Maszyny do szycia były na początku konstruowane tak, by umiała skorzystać z nich każda kobieta. Miały maksymalnie 2 ściegi, przy pomocy których można było obszyć całą chałupę i rodzinę. Dzisiejszy rynek oferuje tak bardzo rozbudowany sprzęt, że szycie wydaje się strasznie trudną umiejętnością, dostępną tylko dla najkreatywniejszych umysłów, a przecież to nieprawda! Przy odrobinie chęci każdy mógłby uszyć taką prostą torbę innej osobie i dać jej radość!

***

Fakt odnowy rękodzieła jako sztuki "ponadrzemieślniczej" jest niezaprzeczalny, ale kiedy i jak tak naprawdę się zaczął? Stanowczo nie za czasów mojej Babci, za czasów mojej Mamy zaczął się kształtować, by wykrystalizować się na moich oczach w tym zabieganym, szalonym świecie. Śmiem sądzić, że kluczem do bycia rękodzielnikiem jest CZAS. Czas, aby się szkolić, czas, który możesz (nie musisz - możesz dobrowolnie) poświęcić na coś rozwijającego, co już teraz nie jest konieczne do przetrwania. Posiadanie hobby jest dziś odskocznią, aby nie zwariować. W przypadka wielu z nas hobby to właśnie szycie, co jest bardzo pocieszające! W zasadzie bycie rękodzielnikiem - czyli wg mnie: kreatywnym rzemieślnikiem - to w sumie luksus i oznaka tego, że ten czas dla siebie masz! Według mojej Mamy kiedyś ludzie mieli więcej czasu, i właśnie dlatego więcej robili sami. Dziś wiele osób dziwi się, że moja Mama ma czas, aby wymyślać i robić dżemy z własnoręcznie zebranych owoców i że ją to cieszy! To przecież też jakaś forma rękodzieła, wpisująca się w dzisiejsze trendy eko- i slowlife, prawda? ;)

CDN

Co myślicie na ten temat? Z chęcią poznam Wasze zdanie!
Joanka Z. 


Kochani do jutra (czwartku) można głosować na Szyciowe Blogi Roku
Jeśli uważasz, że ten blog mógłby nosić taki tytuł - zagłosuj: KLIK :)





PO CO TO KUPIŁAM #21 - dzianina pętelkowa i resztki białego płótna

$
0
0

Kwiecień plecie i leci, leci - już połowa miesiąca! Wiosna bucha pełną parą, więc i mi przyda się coś nowego w szafie! Już głową sięgam do słonecznych dni - czas wyposażyć się w kolejny krótki rękawek!

W zasadzie dzisiejsza historia jest powieleniem losu materiału w lisy, z którego uszyłam sobie koszulkę (odsłona akcji do podejrzenia TUTAJ), przejdźmy prędko do pytań! 


Po co to kupiłam?
Materiał kupiłam, bo jak miałam go nie kupić, kiedy go zobaczyłam? Za żółtym kolorem nie przepadam, ale ten miodowy odcień, te grafiki... Wiem, że rozumiecie. Taki cudny, idealny na bluzkę!

Za ile i kiedy kupiłam?
Materiał kupiłam kilka miesięcy temu przy okazji internetowych zakupów materiałowych. Wzięłam 70 cm, aby mieć tylko na bluzkę, bez szaleństw. Za materiał dałam, z tego co pamiętam, ok. 35 zł.

Co z tego ostatecznie powstało?
T-shirt!

Formy wykroiłam przykładając do materiału jedną ze swoich ulubionych koszulek. Kilka przeszyć, bez zabawy we wszywanie rękawów i gotowe! Mały smaczek: aby zasłonić szew w wywiniętych rękawach wszyłam kawałek Washpapy (impregnowany papier, który może zastąpić skórę). Moim skromnym zdaniem wyszło idealnie, tak jak miało być!  


Przy okazji Świąt kilka dni temu moja Mama rzuciła temat, aby uszyć wyściółkę do naszego domowego koszyczka, aby zasłonić różowy pas wikliny. Wyszperałam kawałek płótna, Mama dała mi "przydasiową" wstążkę i... jest! Cieszę się, że udało mi się uwolnić  kolejny kawałek materiału z mojej uginającej się półki! Święta są zawsze dobrą okazją!


Wesołych i spokojnych Świąt Kochani!
Joanka
- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)


PO CO TO KUPIŁAM #22 - bawełniana serweta

$
0
0

Też tak masz, że czasem nie masz pojęcia jak do tego doszło, że niektóre rzeczy, które wylądowały na Twojej półce, nie powinny tam trafić, a jednak tam są! Mało tego - musiały przecież wylądować wcześniej w koszyku, w konsekwencji działania Twoich rąk i to w towarzystwie Twojego mózgu! Taka jest też historia tej serwety. 

Pamiętam, że był taki czas, kiedy miałam falę zapytań klientów o kolor fioletowy i ja jak na złość nie miałam ani jednej tkaniny w tym kolorze na półce. Prawda jest też taka, że mój wybredny nos nie chciał się zadowolić byle jakim fioletem. Przyszedł w końcu dzień, kiedy promień z nieba wskazał mi tę serwetę. Tego dnia zapytania o kolor fioletowy znikły. 


Po co to kupiłam?
Spodobała mi się faktura i kolor, w zasadzie nic więcej - kupiłam bez pomysłu!

Za ile i kiedy kupiłam?

Około 1,5-2 lata temu, za kilka złotych w Ikei.

Co z tego ostatecznie powstało?
Kosmetyczka!

Biorąc pod uwagę kształt serwety uszycie kosmetyczki wydaje się szalenie proste (ciach na pół, bach, przeszyte i gotowe!), ale nie, nie! Nie byłabym sobą gdybym sobie nie skomplikowała sprawy i zamiast wyciąć prostokąty prosto... wykroiłam je na skos! A niech będzie na bogato! I tak leżała i się kurzył, co nie?

Nie sugerujcie się tymi wyciętymi prostokątami, bo z rozpędu wycięłam je źle i musiałam je później jeszcze mocniej skroić.

A to tylko po to, by osiągnąć taki oto efekt jodełki:


I w ten sposób powstała kosmetyczka z motywem w folkowym klimacie. Taka zwykła, ale niezwykła!


Jak Wam się podoba taki efekt? 

Miłej  Majówki! ;)
Joanka
- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)

PO CO TO KUPIŁAM #23 - resztki dresu i patchwork

$
0
0

Chomikuję tkaniny - prawie wszystkie, jak leci! A jak wygląda sprawa w kwestii dzianin?


Ano tak właśnie. Zastanawialiście się kiedyś co się dzieje z resztkami materiałów, które są odpadkami rzeczy, które kupujecie? Czy są bezdusznie wyrzucane jako śmieci czy są przekazywane do dalszej obróbki (w ramach mądrego wtrętu polecam wypady i resztkobranie w zakładach tapicerskich!). W swoim sklepie sprzedaję komino-kaptury i mitenki, a co się dzieje z resztkami materiału? Przy maszynie mam duuuuży śmietnik, resztki mechanicznie strącam w otchłań kosza. Śmieci wyrzucam średnio... hm, jak dobrze pójdzie raz na 2 miesiące. Dlaczego? Bo lądują tam właściwie same nici i mikrościnki! Większe kawałki materiału zapobiegawczo odkładam i odkładam i odkładam. Przejdźmy pokornie do pytań.

Po co to kupiłam?

Dzianinę kupuję na bieżąco, by szyć z niej komino-kaptury i mitenki, czasem coś dla siebie. Zapasy odkładam.

Za ile i kiedy kupiłam?
Zapasy gromadzę na bieżąco od 1,5 roku. Na bieżąco oddaję je potrzebującym na różne warsztaty (pozdrawiam kolektyw MAMYWENE!), ale zapas i tak zawsze jest duży!

Co z tego ostatecznie powstało?

Patchworkowe poszewki na poduszki.

Na moje nieszczęście w ramach "odpadów" zostają same pionowe, wąskie pasy drapanej, mało rozciągliwej dzianiny. Zastanawiałam się długo jak je wykorzystać. Gdybym w rodzinie miała małe dzieci to problem znikłby w oka mgnieniu, ale nie! Najbardziej słusznym rozwiązaniem wydawał mi się patchwork. Problem tkwi w tym, że ja naprawdę nie lubię patchworku. Albo kojarzył mi się zawsze nieciekawie, z staroświeckimi kapami albo to, co mi się podobało było zbyt jaskrawe, by mogło zaistnieć w moim życiu. Aż pewnego dnia przeglądając gazetki z wystrojami wnętrz wpadła mi w oko pewna poduszka...


I nie ukrywam - patchwork w tym jodłowym wydaniu podbił moje serce! Niestety na temat samej poduszki/firmy/autora informacji nie było. Postanowiłam potraktować ją jako inspirację. Zachomikowanych resztek mam tylko kilka kolorów na krzyż, ale udało mi się dobrać ładną, ba - nawet identyczną bym rzekła, gamę. Postanowiłam podbić swój mały świat wyciętym z kartonu po pizzy rombem!


Nacięte, poszyte!


I... gotowe!

 

Co powiedzie na patchwork w takim wydaniu? Kusi mnie, aby motyw tej jodełki zastosowaćw jakiejś bluzie! Albo - o zgrozo Joanno - kocu!

Podsumowując, mam 4 wnioski:
1. Opłaca się chomikować dzianiny, stanowczo.
2. Patchwork da się lubić!
3. Inspiracja czai się często w zakamarkach!
4. Jak widzicie mogłabym otworzyć osobny cykl "Po co to kupiłam" - EDYCJA "DZIANINA".

Joanka Z. 


- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)


PO CO TO KUPIŁAM #24 - to już rok!

$
0
0
Kolejne w kolejce!

Uwierzycie w to, że akcja "Po co to kupiłam?!" trwa już rok? Kolejny wpis będzie tym rocznicowym, ale już teraz naszło mnie z tego tytułu kilka chomiczych refleksji, którymi chciałabym się z Wami podzielić.

Po pierwsze KONSEKWENCJA. Kiedy rok temu ułożyłam sobie gromadzony przez lata stosik ponad 100 ubrań i materiałów pomyślałam sobie "Ty chora Kobieto, nigdy tego nie przerobisz!". Po przeliczeniu znalazłam jeszcze furę nowych rzeczy, na które Mąż zrobił mi specjalne półki w pracowni. Założona przeze mnie zawrotna ilość 1 przeróbki na 2 tygodnie okazała się dla mnie czasem górą nie do osiągnięcia, ale powolutku, kroczkami, tip-topkami, do przodu i dało radę. Da się! Co prawda mój stos nie zmalał jakoś powalająco, wręcz powiedziałabym, że trzyma poziom, bo i kilka rzeczy przybyło, ALE coś ubyło. Mało tego - "po-co-akcja" od dłuższego czasu jest trzonem bloga. Przygniata mnie ilość obowiązków i z tym większą ochotą czekam na szyciowe rewolucje i myszkowanie, by zrobić coś nowego i wyżyć się na moich nieujarzmionych zapędach z przeszłości.    

Co mi się podoba i co najbardziej zyskałam poza ponad 20 nowymi rzeczami? ŚWIADOMOŚĆ. Odkąd mam świadomość ile tego jest (ale jak? jak mogłam zgromadzić aż tyle rzeczy!?) szalenie mocno się pilnuję, aby nie dokupywać nowych, chyba, że naprawdę zawładną moją duszą i umysłem. Zrozumiałam, że jeśli od razu nie złapię świeżo kupionej rzeczy to utonie ona w stosie i przejdzie w tryb wiecznego niedoczekania. W zasadzie co 2 tygodnie przekładam te stosy jak kartki w albumie z nadzieją na powalający powiew weny. Czasem wręcz panikuję, bo absolutnie nie mam pomysłu, a piątkowy zegar tyka! I tym bardziej myślę, jakież to ja miałam pobudki, aby te rzeczy kupować i brać skoro w większości nie pamiętam już o co mi chodziło i jaki  miałam na nie plan, co ładnie widać w odpowiedziach na zadawane pytania:

Po co to kupiłam?
Za ile i kiedy kupiłam?
Co z tego ostatecznie powstało?

Królują babskie odpowiedzi: bo ładne! bo tanie! Ale i tak zrobię coś innego - wiadomo. Urok zapobiegliwej Zosi Samosi - znacie to? 

Tak, te trzy półki dźwigają wszystko!

Okazuje się, że każda osobna rzecz może z poziomu "odłożonej szmaty" urosnąć do rangi bohatera opowieści i smakować jeszcze lepiej niż by się wydawało! Każda przeróbka była dla mnie malutką historyjką do tej pory wszystkie zakończyły się happy endem!

No i Wy. Nieustannie motywuje mnie WASZA OBECNOŚĆ! Okazuje się, że takich Chomików są całe rzesze! Pytacie "kiedy wpisy? co będzie?", "jak mam sobie z tym poradzić?". Z kolei nasza grupa chomikoholików na Facebooku liczy już ponad 500 osób, a wzajemna motywacja po prostu działa! Nie chodzi tu oczywiście o działanie dla samego działania - nie chcę się i tym bardziej Was zadowalać pokazywaniem zwężonych koszulek, czy skróconych nogawek - muszę (ba, chcę!) wymagać od siebie ciągłej kreatywności i szukania nowych pomysłów. A przyznam, że i mnie czasem moja głowa zaskoczyła i Wasz entuzjazm tylko to cementuje. Sama jestem ciekawa co jeszcze wymślę. Jesteście gotowi na kolejny rok? ;)

Joanka Z.

- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)

PO CO TO KUPIŁAM #25 - czarna sukienka z jerseyu

$
0
0

Kilka dni temu wrzuciłam zdjęcia produktowe prezentujące nowe modele nerek i dostałam nawet kilka pochwał, że mam na nich ładną kieckę. Otóż... no, nie. Wiedziałam, że po zdjęciach pójdzie pod nożyczki!


A oto rzeczywistość!


Po co to kupiłam?
Ta sukienka była trochę przysłowiowym wrzodem na tyłku. Kupiłam ją kiedyś na potrzeby tutorialu, o który ktoś mnie poprosił i który nigdy nie doszedł do skutku. A sukienka została.

Za ile i kiedy kupiłam?
Okres studniówkowy 2015, F&F, ok. 10 zł.

Co z tego ostatecznie powstało?

Sukienka.

O worku! Marna parodio greckiego peplosu o nijakiej długości! Jak cię ugryźć? Na początku myślałam, że zrobię z niego maxi spódnicę, ale nie, bo gumka jest wszyta za nisko. Zabierałam się jak pies do jeża. Wycięłam tą dziwną pelerynkę. Może hiszpanka? Nie lubię. Może wszyć rękawy? Bez sensu... Zostawić? Zbyt prosta i niekształtna. Odłożyłam na bok w tym stanie, aby wykiełkowała mi jakaś fantastyczna idea.


Podczas grzebania w materiałach wpadł mi w ręce cudny, kwiecisty szyfon, który dostałam kiedyś od kumpeli. Materiał poliestrowy, więc nie chciałam, aby w jakikolwiek sposób dotykał mi skóry, ale.. jakby tak naszyć z niego panel? Do boju! Postanowiłam co następuje: wyciąć gumkę (bo za luźna, umiejscowię ją w talii), zwęzić w pachach, ramiączka zmarszczyć, aby lepiej się trzymały na ramionach.

Z ramiączek wycięłam szwy, aby móc lepiej ręcznie zmarszczyć materiał
Ścięłam też asymetrycznie dół, bo zawsze chciałam mieć kieckę o takim kroju.
Trochę kosmetyki i... o wiele lepiej!  Od razu bardziej "moja"!

Stoję jak Sierotka Marysia, ale kiecka broni efekt!

Co Wy na to? Bo ja jestem zachwycona i gotowa na pełne lato!
Joanka Z.
- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)

PO CO TO KUPIŁAM #26 - ścinki dresówki cd.

$
0
0
Na pewno pamiętacie mój stos dresówki, której wypowiedziałam wojnę! Czas na kolejne starcie! 

Po co to kupiłam?
Dzianinę kupuję na bieżąco, zapasy odkładam.

Za ile i kiedy kupiłam?
Zapasy gromadzę na bieżąco od 1,5 roku, ciągle ich ubywa, bo regularnie oddaję, ale też przybywa! Dla własnego zdrowia psychicznego nie odważę się oszacować ile kosztują te kilogramy materiału.

Co z tego ostatecznie powstało?
Patchworkowa bluza dla Pawła

Po starciu nr 1, w efekcie którego uszyłam patchworkowe poduszki (KLIK), postanowiłam w końcu zrobić to, co powinnam zrobić od dawna: odziać Męża. Wyszperałam największe ścinki jakie tylko mogłam w kolorach wskazanych przez Interesanta i oddaliśmy się szaleńczej wizji stworzenia BARDZO poglądowej wizualizacji przyszłej bluzy. Niezmiernie niezawodny okazał się jakże wykwalifikowany program graficzny... Paint!
Przerywnik z którego możecie się pośmiać!

Wprawne oko zauważy, że bluza miała mieć reglanowe rękawy, ale jak tylko wygrzebałam zachomikowany (Joanno, chwała!) i przede wszystkim wygodny, sprawdzony wykrój szarej bluzy - o TEJ - zarzuciłam ten pomysł. Aby było ciekawiej dosztukowana grafitowa dzianina, której użyłam to resztka tamtej samej szarej bluzy. 
Efekt? 


Reakcja Pawła: "wow, taka jaką chciałem!". Cokolwiek nie napiszecie o tej bluzie ze ścinek wiem, że u niego wygrałam ;) A ścinki z tej bluzy odłożyłam... zrobię trzecią patchworkową poduchę, bo kolory są iście deszczowo-leśne! Już czuję, że będzie piękna! Zadowolenia Pawła dało mi kopa, aby uszyć jeszcze jedną bluzę, z granatowymi wstawkami - oby nie musiał na nią długo czekać jak na tą! Trzymajcie kciuki!

Kreatywnego weekendu!
Wasza Joanka
- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)

PO CO TO KUPIŁAM #27 - skórzana kamizelka i poszewka

$
0
0

Witajcie po długiej, niechcianej, ale bardzo mi potrzebnej przerwie! Aby zrekompensować sobie i Wam czas oczekiwania na kolejne efekty postanowiłam wyszperać coś, co okaże się wyzwaniem! Oto rękawica, którą sama sobie rzuciłam pod nogi: skórzana kamizela w rozmiarze klika-L, do której podchodziłam jak pies do jeża!


Po co to kupiłam?
Kamizelkę dostałam kilka lat temu. Spory czas temu wujek oddał ją w ręce mojej Mamy na przeróbki, później (nawet nie pamiętam kiedy) przeszła na moje półki i tam została. Nie miałam na nią pomysłu, oj tak bardzo nie miałam! Tylko plecy swoje oberwały - kawałka skóry użyłam kiedyś na rączki do swojej torebki. Wiadomo - skóra to skóra, trzymałam "na zaś". Z kolei bawełnaną poszewkę kupiłam z myślą o tym, by trafiła tam gdzie powinna - jako pościel na łóżko, ale wiecznie nam nie pasowała do koncepcji. W międzyczasie padła decyzja o pokrojeniu i uszyłam z niej torbę, prezentowaną w tym tutorialu

Za ile i kiedy kupiłam?
Kamizelkę dostałam za darmo (może z 5 lat temu?), a poszewkę kupiłam za parę złotych ok. 3 lata w lumpeksie. 

Co z tego ostatecznie powstało?
Mała torebka


Wystarczyło kilka dni upału, abym wyciągnęła z dalszych zakamarków szafy wszystkie swoje koronkowe kiecki w nadziei, że zdążę je wszystkie wyhasać. Każdy, kto mnie zna wie, że nie rozstaję się z nerką-saszetką niezależnie od stroju i pogody, no ale nieważne jak bardzo bym chciała torebka biodrowa nijak się ma do letnich sukienek ciętych w talii ;) Torebka! Jest mi potrzebna normalna, babska torebka! Tak też zapadła decyzja, że wyszperana kamizela będzie najlepsza, by uszyć małą skórzaną listonoszkę, mającą pełnić rolę elfiej sakwy. Postanowiłam wykorzystać klamerkę, ściągającą kamizelę na plecach do zapięcia torebki oraz kieszeń. Podszewkę wyrzuciłam (zmechacony, stary poliester, fuj!). Wyciągnęłam z półki bawełnę w nadruk łąki z myślą o nowej podszewce. Jak siadłam do maszyny nie wierzyłam, że mi się uda, a z przejęcia zapomniałam robić zdjęć - ale spokojnie, ocknęłam się na koniec, aby uwiecznić ostatnie szwy:


A efekt... oceńcie sami!





Kreatywnego weekendu!
Wasza Joanka
- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)


PO CO TO KUPIŁAM #28 - tkaniny bawełniane czyli hurt poszewek

$
0
0

Porozmawiajmy o poduszkach. Lubicie jak ich jest mało czy dużo, jak każda jest inna, czy raczej identyczne komplety? Ogromne czy małe jaśki? Ostatnio zauważyłam w sobie przebłyski leniwego maharadży rządnego masy, ba, stosów poduszek. Ale może to też przez to, że uwielbiam skandynawskie wnętrza z kolorowymi poszewkami ożywiającymi wnętrze. I z każdą poszewką inną! I to ostatnie jest kluczem do sprawy: szycie różnych poszewek jest idealnym rozwiązaniem, kiedy zbierasz ogromną ilość tkanin!

Myśląc o dzisiejszym poście stwierdziłam, że nie mam wyjścia. Przygotowując tę serię obnażyłam nie tylko przed sobą, ale i przed Wami masę słabości i kompletnego braku logiki i już wiem, że jeśli nie wezmę się za swoje zakupy od razu, to materiały giną w masie odłożonych rzeczy. Postanowiłam więc podejść do tematu hurtem i naszyłam różne poduszki! Dzisiejszy post jest zbitką 3 różnych mini historii.  


Po co to kupiłam?
1. Wzorzyste tkaniny home decor kupiłam kilka miesięcy temu właśnie z myślą o poduszkach. Zwykle ładnych materiałów sobie żałuję i odkładam je na półki, by szyć coś dla Was, ale naszła mnie taka ochota, aby mieć coś ładnego w domu, że przecież mogę i czemu sobie nie szyję, no czemu? Tkaniny kupiłam, odłożyłam no i zaczęły zapuszczać korzonki. Cała ja.
2. Beżową poszewkę na dziecięcą kołderkę kupiłam świadomie na jaśki i ścierki. Leśne motywy wygrały z moją silną wolą, dlatego postanowiłam, że OD RAZU uszyję, co trzeba. Od spodu była warstwa tkaniny w kratkę - nie lubię, odłożyłam na półkę.

Za ile i kiedy kupiłam?
1. Tkaniny kupiłam kilka miesięcy temu, po cenach sklepowych. Za komplet tkanin dałam ok 100 zł.
2. Mój najświeższy zakup z soboty, jeszcze gorący! Dzień 50%, 2 zł!

Co z tego ostatecznie powstało?
Jak założyłam tak zrobiłam - poszewki (łącznie uszyłam 8, po 2 z każdej tkaniny) i jedna ścierka!


Ale to nie wszystko, bo mamy jeszcze jedną historię!


Po co to kupiłam?
3. A tej tkaniny nie kupiłam tylko dostałam od Mamy. Guziki, szycie - wiadomo, na pewno coś wymyślę. Problem w tym, że nie wymyśliłam nic przez kilka lat, ale teraz w końcu nadszedł moment! Przecież rozmiar tego guzika jest idealny na poduszkę na krzesło! Dostałam kawałek tkaniny z niebieskim i czarnym guzikiem.

Za ile i kiedy kupiłam?
3. Tkaniny dostałam jakieś... 3-4 lata temu? Pochodzenie: Ikea.

Co z tego ostatecznie powstało?
Dwie poduszki pod tyłek, idealne do pracowni!


Szycie poduszek jest tak proste, a tak ciężko się za to zabrać! Też tak macie, że to właśnie te najłatwiejsze rzeczy są czasem najmniej osiągalne? Jedno popołudnie i mam 8 cudnych poszewek i 2 gotowe poduszki! I ścierkę.

Idę spocząć weekendowo, czego i Wam życzę! 
Joanka!


- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)


I to jest szycie! JUKI + Washpapa + Joanka Z.

$
0
0

Cofnijmy się w czasie do pierwszego dnia miesiąca. Jest 1.08, upalny dzień w Warszawie. Jestem przy skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi i szukam miejsca, aby się schować w cieniu i ogarnąć dojazd. Dzwoni Kasia, że zabierze mnie na Ursynów autem. Wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że Kasia jest jedną dwóch głów kierujących marką Washpapa i jedziemy do europejskiej centrali firmy JUKI na spotkanie z Ikuko i Marceliną.

Pod koniec czerwca zrodził się pomysł, by połączyć nasze trzy siły i stworzyć ciekawy projekt: Washpapa, JUKI i ja, ramię w ramię, dla Was. Spotkałyśmy się, by zrobić burzę mózgów i poprowadzić dalej zalążki pomysłów. Szybko się okazało, że mamy bardzo spójną wizję całości i zamiast rozwijać kolejne pomysły musiałyśmy się raczej skupić na tym, by ograniczyć ich ilość! Wyszłam na miękkich nogach, z świerzbiącymi do roboty paluchami i z głową pękającą od chęci i wizji jak to poprowadzić! A macie na co czekać! :)

We współpracy z JUKI i Washpapą przygotuję dla Was serię 4 tutoriali, z których każdy będzie inspirowany bieżącą porą roku. Dzięki nim poznacie ciekawostki jak sobie radzić z Washpapą i co ważne: będziecie mogli cieszyć się wyjątkowymi, własnoręcznie uszytymi wielofunkcyjnymi akcesoriami! Więcej szczegółów nie zdradzę poza tym, że jest już ze mną maszyna JUKI HZL-80HP-B.


Jeśli nie próbowaliście jeszcze szyć z papieru, to będzie dobra okazja! Osobiście samą Washpapą jestem oczarowana, a o historii naszego romansu, jak i samej Washpapie możecie przeczytać tutaj. Jeśli macie opory lub brakuje Wam motywacji - spokojnie! Będziecie mieli też okazję szyć ją razem ze mną! Już teraz mogę Was poinformować, że w październiku poprowadzę warsztaty szycia Washpapy w ramach planowanych JUKI DAYS.

Piszę Wam mocno podekscytowana. Dopijam yerbę i wracam do przygotowywania dla Was pierwszego jesiennego tutorialu, który opublikuję już 9.09 na blogu! 

Miłego dnia,
Joanka Z.


PO CO TO KUPIŁAM #29 - materiał z wykrojem "lalek obracanek"

$
0
0



Dziś nie będę się rozliczać tylko z mojego zapędu chomikowania, ale też z zapędu Magdy! ;)


Za ile i kiedy kupiłam?

Tkaninę dostałam - to ciut dłuższa historia. W facebookowej grupie wsparcia "Po co to kupiłam?!" organizowaliśmy regularne bazarki. Któregoś dnia Magda wrzuciła zdjęcie tej tkaniny, że z chęcią ją odda w zamian za uszycie z niej 6 zabawek. Lalki projektu Miszkomaszko znałam, więc ochoczo zgłosiłam się na chętnego widząc w tym fajne nowe doświadczenie! Tkaninę dostałam ok. 3 mc-e temu (tak, u mnie też swoje przeleżała!).

Po co to kupiłam?
Jak to co po? Któż by nie chciał? ;) 

Co z tego ostatecznie powstało?

Lalki!


Miszkomaszko i projektowane przez Agatę Piechocką "lalki obracanki" poznałam kilka lat temu. Pamiętam, że Mama zawołała mnie na wywiad z Agatą w telewizji: "Asia, Asia chodź, spodoba Ci się!". Fakt, bardzo mnie zaciekawiły te laleczki! Kiedy Magda rzuciła hasło, że szuka osoby chętnej do uszycia zabawek z jej tkaniny nie musiałam się długo zastanawiać - fantastyczne zadanie! W paczce dostałam też inne chomikowane tkaniny - z nich uszyłam spódniczki.


Spódniczki wykroiłam sama, domalowałam też farbą buźki. Zadanie okazało się fantastyczną frajdą, mimo, że laleczki wbrew pozorom nie są łatwe w szyciu i odradzałabym szycie ich początkującym. To nie jest wbrew pozorom bawełniane płótno - to bardzo mięciutka w dotyku dzianina o gęstym splocie. Jestem zaskoczona i jakością materiału i porządnym printem, który mimo naciągania nie traci na jakości wydruku! Brawa dla projektantki!

Póki co uszyłam 4 lalki.


Znacie te laleczki? :) 
Miszkomaszko - polecam! A Magdzie dziękuję!

Wasza Joanka

- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)

Tutorial: jak uszyć plecak-worek z tkaniny i papieru Washpapa

$
0
0

Jesień! Wypady do lasu po grzyby, wyskoki do ogrodu po jabłka! Nie wiem jak Wam, ale jesień kojarzy mi się z masą skarbów znoszonych do domu: pożółkłe liście, które aż się proszą, by je wsunąć w książkę, kasztany, owoce czarnego bzu na sok czy garści jarzębiny na konfiturę. Z drugiej strony warto mieć już ze sobą dodatkowy sweter, parasol albo termos z ciepłą herbatą. Czy wyobrażacie sobie takie wypady... bez plecaka?


Pokażę Wam jak łatwo uszyć niezastąpiony i praktyczny plecak - worek!

Dlaczego pokochasz ten plecak? Jest funkcjonalny, szalenie wygodny, sprawdzi się w mieście i poza miastem, a po złożeniu w kostkę zmieścisz go zawsze do walizki, gdziekolwiek jedziesz. Po skróceniu sznurków pasuje nawet dla dzieci do szkoły lub przedszkola. Uszycie plecaka jest proste! Wybierz naturalne tkaniny, które w połączeniu z impregnowanym, wodoodpornym papierem Washpapa dadzą świetny efekt i dodatkową praktyczność, tak potrzebną w deszczowe dni!


Czego potrzebujemy?

- tkanina wierzchnia (gruba tkanina bawełniana): 2 x 13x36cm, 2 x 27x36cm, 1 x 6x13cm
- podszewka (płótno bawełniane): 2 x 39x36cm
Washpapa aged stone (cięta z rolki): 1 x 28x36cm, 1 x 1,5x13cm
- sznurek - 2 x 200cm
- maszyna doszycia ( u mnie JUKI HZL-HD197)
- szpilki
- obcinak do nici
- igła maszynowa do szycia jeansu (rozmiar 110)
- nici zwykłe, uniwersalne i mocne nici do grubszych materiałów (np. jeansu)
- nożyczki
- linijka
- ołówek


Jakich materiałów użyć? 

Zachęcam do szycia z tkanin o naturalnym składzie. Na wierzch najlepiej sprawdzą się te gęsto tkane (np. grube płótno, drelich, typu home decor), a na podszewkę płótna bawełniane. 
Washpapa: wszelkie rodzaje typu AGED - te są bardziej miękkie. Można ją kupić w arkuszach, ale  najwygodniejsza w szyciu i najbardziej elastyczna jest Washpapa cięta z rolki. 

Nie szyłaś/eś jeszcze z Washpapy? 

Spokojnie! Papier jest bardzo wygodny w szyciu - nie strzępi się, można go formować i zginać w palcach. Jedyne, na co trzeba uważać to to, by nie szyć zbyt gęstym ściegiem - zbyt gęste dziurkowanie osłabia papier, który może się w tym miejscu podrzeć (analogicznie jak perforacje na znaczkach pocztowych). Kluczem do sukcesu jest więc szeroki ścieg (minimum 4mm), mocne nici oraz mocna igła, którą przeszyjesz za pomocą tych nici dość gruby papier. Szycie papieru wymaga ostrożności - jeśli źle przeszyjesz pozostanie ślad po nakłuciu igły. Szyj powoli, uważnie. 

Zaczynamy!

1. Chwyć 2 prostokąty tkaniny 27x36 cm i Washpapę  28x36cm. Ułóż je dłuższymi krawędziami do siebie i zszyj, przykładając materiały prawymi stronami do siebie. Pamiętając o tym, by nie podziurawić zbyt gęsto papieru, szyj rzadkim ściegiem. Pamiętaj o zabezpieczeniu początku oraz końca ściegu. Następnie odwiń tkaninę i przeszyj ją po prawej stronie, blisko brzegu, z obu stron.


2. Prostokąt bawełnianej tkaniny 6x13cm złóż na pół i przeszyj wzdłuż dłuższej krawędzi. Następnie wywiń za pomocą agrafki na drugą stronę i przeprasuj. Ułóż na nim pasek Washpapy 1,5x13cm i naszyj rzadkim ściegiem. Gotową listwę przetnij na pół, by uzyskać dwa małe, indentyczne prostokąty - to będą tunele na sznurki.


3. Złóżmy worek plecaka na pół. Nawlecz mocne nici, zmień igłę na mocną. 


4.  Przed nami najtrudniejsze zadanie. Zanim zszyjemy boki worka zaznacz ołówkiem z obu stron kreskę, licząc 3 cm od dolnej krawędzi. Włóż między papier złożony na pół tunel na sznurek, równając go dolną krawędzią do kreski. Zszywamy boki mocną nicią przyszywając wszystko razem. Mimo, że ścieg jest rzadki mocna nić nie pozwoli workowi się popruć. Pamiętaj o zabezpieczeniu końców szwów.  


WAŻNE: spróbuj zachować balans między rzadkim ściegiem, a mocnym przeszyciem tego newralgicznego miejsca - to ono będzie dźwigać ciężar naszego plecaka. Zbyt gęsty ścieg osłabi w tym miejscu papier, a tego nie chcemy. Przeszyj to miejsce jeszcze raz, bliżej krawędzi, dla wzmocnienia.


5. Wróćmy do zwykłych nici i zwykłej igły - czas na tunele na sznurki! W obu prostokątach tkaniny 13x36cm podwiń krótsze krawędzie - najpierw załóż krawędź w odległości 0,5cm i załóż jeszcze raz, powtórz 4 razy, dla każdej krawędzi. Złap szpilkami i przeszyj. Następnie złóż na pół wzdłuż długiego boku i przeprasuj, chowając podwinięte krawędzie do środka.


6. Przeprasowane tunele ułóż brzegami wzdłuż brzegów wylotu worka plecaka. Zepnij je szpilkami i przeszyj.


7. Kolej na podszewkę. Ułóż na sobie dwie części podszewki prawymi stronami do siebie. Zszyj je razem wzdłuż boków i dolnej krawędzi, zostawiając otwór 12cm - tędy wywiniemy zaraz plecak.   


8. Wywiń podszewkę na prawą stronę. Wsuń ją do worka plecaka, dopasuj do siebie krawędzie. Zepnij całość szpilkami i przeszyj wzdłuż brzegu.


9. Czas na wywinięcie całości, ale - jak już pewnie zauważyłaś/eś - papier jest dość sztywny. Aby go zmiękczyć... włóż go śmiało do zlewu i zalej bieżącą wodą! Albo zmocz gąbką. Odczekaj 2-3 minuty, aż papier nasiąknie i póki jest miękki wywiń cały plecak na prawą stronę przez wylot pozostawiony w podszewce. 


10. Rozprostuj materiał w rękach, zszyj ręcznie otwór w podszewce. Poczekaj aż plecak wyschnie.


CIEKAWOSTKA: wiesz, że Washpapę możne prasować? Bez problemu wyprasujesz cały plecak!

11. Za pomocą agrafki przewlecz sznurek tak, jak na zdjęciu - najpierw przez jeden tunel, następnie drugi i przełóż jedną końcówkę przez tunelik u dołu. Powtórz czynność z drugim sznurkiem, odwracając strony.


12. Zwiąż końcówki każdego sznurka. 


I plecak jest gotowy na wypady! A Ty? ;)


To pierwszy z cyklu czterech tutoriali, przygotowanych we współpracy z Washpapa i JUKI, zainspirowanych porami roku. Chcemy zaproponować Tobie możliwość własnoręcznego uszycia praktycznych akcesoriów, wykonanych z naturalnych tkanin i ekologicznej Washpapy. Zanim przygotujemy kolejny, zimowy tutorial spróbuj swoich sił w szyciu worka - plecaka i daj znać jak poszło! :) 



PO CO TO KUPIŁAM #30 - etniczna zasłonka

$
0
0

Dzisiejszy post tak naprawdę będzie opublikuję z opóźnieniem, za tydzień. Ten kawał tkaniny jest TAKI wielki, a ja chcę skończyć to, co zaczęłam i pokazać Wam hurtem. Ta cienka bawełny ma ciut ponad 2x3m, w chwilki obecnej powstają z niej 2 ubrania! Wracam szyć ;)

Miłego weekendu!
Joanka

PO CO TO KUPIŁAM #30 - zasłonka jako sukienka boho i szarawary

$
0
0

Ależ nie doceniłam tej wielkiej płachty materiału! W końcu zamiast się kurzyć trafiła pod igłę!


Za ile i kiedy kupiłam?
Tkaninę dostałam za darmo od Kolegi jakieś 4,5-5 lat temu. Tkanina jest wieeeelka (miała ciut ponad 2x3m) i służyła jako zasłona, pełniąc rolę drzwi do wielkiej szafy. Swoje przeszła, środek był przetarty, wypłowiały, miał sporo dziurek, rwał się w rękach.

Po co to kupiłam?
Szalenie spodobał mi się ten etniczny wzór. Osobiście nie jestem fanką wzoru paisley (te łezki), ale ta kolorystyka mnie kupiła! No i wielkość - szalenie dużo możliwości! Stylu boho - przybądź w większej ilości do mej szafy!

Co z tego ostatecznie powstało?
Początkowo myślałam o letniej sukience maxi na lato, ale powstała sukienka z rękawem i szarawary.


Tkaninę przerzucałam trochę z kąta z kąt, bo nie mogłam się na nic ostatecznie zdecydować, aż tknęło mnie, że skoro mam tyle materiału mogę uszyć sobie np. nowe szarawary*, które miałam już tak znoszone i wyblakłe od słońca (dowód poniżej!), że nadawały się tylko na szmatki. Postanowiłam pociąć stare, odrysować na tkaninie i uszyć nowe. Materiału został jednak jeszcze taki kawał, że powstała i sukienka i mało tego - mam jeszcze kawałek (i pomysł na bluzkę), mimo, że omijałam podziurawiony i osłabiony środek zasłonki. Efekty? Śpieszę pokazać!

* Wiem, wiem, że sporo osób będzie kręcić nosem na szarawary i ich estetykę. Sama kręciłam nosem do momentu, aż je na tyłek nałożyłam, co polecam! ;) 

Moje szarki, które przeszły do historii, poniżej nowe

I sukienka! Zdecydowałam się na ten wykrój z Burdy i jestem szalenie zadowolona - oceńcie sami! Na płasko wygląda nieciekawie, ale z paskiem - cud, miód!

 

Informacje techniczne dla osób, którym spodoba się ten wykrój:

Wykrój: Burda 10/2016, model 121C
Materiał: cienka, znoszona i lejąca się bawełna.
Modyfikacje: Noszę rozmiar 38, kroiłam 38 bez zapasów na szwy. Jestem wysoka - wydłużyłam dół o 4 cm. Kliny wykroiłam na dole z prostym brzegiem (w oryginale biegną po łuku), bo zależało mi na wykorzystaniu ozdobnego brzegu (nie wpłynęło to na deformację fasonu). Skróciłam też rękaw do długości 3/4 i wszyłam gumki w tunele.

Jestem zadowolona z tych przeróbek!
Asia

- - - - ✂️- - - -

PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!

Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!
Zapraszam też na naszą grupę na Facebook`u: KLIK - nie tylko dla szyjących! ;)

Viewing all 190 articles
Browse latest View live