Mam nadzieję, że tak!
"Mały Książę" był w zeszłym roku najbardziej wyczekiwaną przeze mnie animacją. Jestem pewna, że nie tylko ja czekałam na nią przebierając niecierpliwie nogami! Przepięknie przelana z papieru na ekran opowieść zostawiła bardzo dużo różnych myśli, np. jak tu... uszyć takiego lisa? Nieodparta chęć stworzenia rudego słodziaka terroryzowała mi umysł i kilka dni po odwiedzeniu kina ruszyłam z odwiedzinami do sklepu z tkaninami, by zaopatrzyć się w rudy len. I jak go odłożyłam na półkę w sierpniu, tak wyjęłam go dopiero w tym tygodniu. Ale jak to mówią: co ma wisieć nie utonie i w końcu lisek zaistniał!
Na rudym lnie odbiłam od przygotowanego z gąbki szablonu gwiazdki, wyciągnęłam resztki białej i brązowej grubej bawełny i metodą prób i błędów (na szczęście bardziej prób niż błędów!) zrobiłam sama wykrój. W szyciu towarzyszyła mi maszyna: Juki HZL-F600.
Oto i on!
Dobrze, że pluszowe przyjaźnie, w odróżnieniu od życiowych, zawiązuje się tak łatwo!
Joanka