Otrzymuję od Was pytania: czy warto zakładać działalność? Jak to wygląda w praktyce? Czy dam radę utrzymać się na rynku? Czy rękodzieło jako biznes ma sens? Ogromna chęć, aby napisać ten post przyszła na mnie we wrześniu, kiedy weszłam na wysoki ZUS, ale postanowiłam poczekać, aby nie narzekać na zapas, bo tak w Polsce "trzeba". Z kolei przy okazji Święta Niepodległości zalała mnie masa internetowego gruzu: czy warto działać w Polsce, czy hasło "made in Poland" napawa dumą? Jak to jest wygląda z mojego punktu widzenia?
Zakładając firmę myślałam, że będę sobie tylko po prostu szyć, mając z tego dodatkowe źródło utrzymania - o ja naiwna! To, z czym musiałam się zmierzyć najbardziej to fakt, że muszę poświęcać dużo czasu na rzeczy, którymi się dotąd nie zajmowałam. Startując nie miałam świadomości, że będę musiała zacząć być księgową, własnym fotografem, człowiekiem od ogarnięcia marketingu, strony internetowej, galerii internetowych i profilów społecznościowych. Ciężko mi było zorganizować na to wszystko czas (co dało się odczuć w blogowym przestoju), ale wierzcie mi, że nie miało sensu biadolenie nad ilością obcych dotąd obowiązków – warto było potraktować to jako nową przygodę i sposobność do osobistego rozwoju, serio :) Ja jako uparciuch uznałam, że dam udźwignąć to sama. Skoro ja to ogarnęłam to i Wam na pewno też może się udać. Jak to ugryźć?
Nowa sytuacja musiała koleją rzeczy oderwać mnie od tego, co lubię najbardziej, czyli szycia, ale dzięki nowym doświadczeniom mogłam na bieżąco oceniać swoją nazwijmy to „pozycję” wśród innych rękodzielników i nie być oderwaną od świata, przyklejoną nosem i rękami do maszyny Szyciarką. Warto pomyśleć na starcie czy części z obowiązków nie przekazać osobom, które się na tym znają lepiej albo przynajmniej zostawić sobie furtkę, że część z nich przekażesz komuś w późniejszym czasie. Zadbaj o to, by czuć się pewnie z tym co robisz.
Doceń się i porządnie się wyceń!
Nie zakładaj na początku, że musisz być omnibusem - wszystkiego nauczysz się z czasem, w praktyce. Przygotuj się i swoje produkty na wejście na rynek, dobrze przemyśl strategię działania i porządnie, uczciwie wyceń od początku swoją pracę. Weź pod uwagę nie tylko cenę materiałów - ważny jest Twój czas, ale nie tylko ten, który poświęcasz na wykonanie samego produktu. Czasu wymaga też opisanie go, porządne (!) sfotografowanie czy pójście na pocztę - to też jest część Twoich godzin roboczych, których nie spędzisz w tym czasie na szyciu innych produktów, które dadzą Ci zarobek. Jeśli nie zdecydujesz się na początku na korzystanie z kasy fiskalnej musisz poświęcić też część czasu na ręczne wypisywanie rachunków. Do tego dochodzą takie koszty jak np. podatek, cena opakowań czy chociażby potrzeba opłaty rachunków i lokalu, w którym ten przedmiot wykonujesz. Nie wykluczone, że podczas działania odkryjesz nowe technologie czy lepsze materiały, które będą musiały wpłynąć na wzrost ceny produktu. Jeśli uczciwie wycenisz na bieżąco wszystko to, co robisz nie będziesz się musiał/a się z niczego tłumaczyć i będziesz się z tymi cenami czuć dobrze - a to jest naprawdę ważne.
Jak robią to inni?
Świadomość rynku jest ważna - warto przysiąść z kawą i zrobić porządny przegląd internetowy. Nie załamuj się tym, że inni mają super zdjęcia, świetnie opisane produkty albo wpadli na już na taki pomysł jak Ty - kreuj swoją markę, swoje produkty i nie ulegaj pokusie, aby być takim jak Ci, którzy wpadli Tobie w oko i ukłuli w serce. Nie masz pojęcia co u nich stoi za tym wizerunkiem i czy przekłada się na sprzedaż. Przecież masz się wyróżniać wizerunkowo na tle innych, a nie ginąć będąc podobnym wśród ich prac, prawda? Wyraź siebie po swojemu - odbiorcy to zauważą.
Podatki, księgowość - nie bój się ich!
Jeśli dotąd ekonomia była Ci obca to pewnie na początku najbardziej przerazi Cię księgowość, ale gwarantuję, że można się w tym odnaleźć - wystarczy tylko osoba, która na początku dokładnie podpowie co i jak i będzie trzymać rękę na pulsie w razie jakiś zmian składkowych, zawirowań zdrowotnych itp. Możecie też skorzystać z konsultacji z zawodowymi księgowymi. W zakresie ekonomii nie wiedziałam nic i spędziłam sporo czasu na dopytywaniu się koleżanek, które już założyły działalność. Nade mną czuwa na szczęście opatrzność Mamy. Osób, które orientują się w temacie jest sporo - nie bójcie się pytać, będziecie się czuć pewnie. Warto zainteresować się dotacjami, programami dofinansowującymi - dużo prościej zdobyć je na starcie niż później, w trakcie działalności (tak jest przynajmniej w moim przypadku). Ponadto jeśli staracie się o dotacje będziecie musieli spełniać różne warunki, np. aby utrzymać się przez rok - warto zaplanować więc jakąś strategię, ale nie bójcie się zakładać firmy! Rynek rękodzielniczy w Polsce jest specyficzny, ale ilość rękodzielników prowadzących działalność tylko potwierdza, że można się utrzymać. Stanowię dowód, że można sobie poradzić samemu, bez dotacji, wypracowując wszystko mrówczą pracą. Można? Można!
Zadbaj, aby dobrać system odprowadzania podatku tak, aby był dla Ciebie korzystny. Wielu rękodzielników wybiera ryczałt, ze względu na niskie koszty produkcji, jakie często ponoszą. Jeśli duży odsetek Twojego przychodu będą stanowić koszty materiałów czy opłaty produkcji - może warto zastanowić się nad byciem płatnikiem VAT? Wszystko ma oczywiście swoje plusy i minusy. Będąc na ryczałcie, jeśli nie przekroczysz progu przychodu odpowiedniego dla Twojej stopy oprocentowania podatkowego okaże się, że zwrotne ubezpieczenie zdrowotne pokryje Ci wysokość podatku i poza składkami nie poniesiesz dodatkowego kosztu. Ryczałt ogranicza z kolei czasem współpracę z płatnikami VATu i nastręcza problemów np. przy kredycie, w którym trzeba jednoznacznie wskazać dochód. Posłużę jako przykład: po 2 latach prowadzenia działalności dowiedziałam się, że moja zdolność kredytowa wynosi maksymalnie - wow: 20.000 zł.
"ZUSy-srusy"
Nikomu się, nie podobają, mnie też, ale skoro decydujesz się założyć firmę w Polsce to z pewną świadomością pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Możesz się pocieszyć myślą, że to nie tylko Twój problem, tylko wszystkich działających firm. Nie bój się - zakładasz przecież rozwój, prawda? To, że na początku możesz ledwo dać radę z opłaceniem składek wysokości ok. 450 zł, nie znaczy, że za dwa lata nie będziesz miał/a firmy zarabiającej kokosy i zatrudniającej pracowników, prawda? Nie stawiaj sobie barier, bo one Cię tylko ograniczą - rób swoje, idź do przodu i nie koncentruj się na tym co musisz, tylko na tym co chcesz - takie myślenie dużo bardziej Ci pomoże. Będąc rękodzielnikiem jest to o tyle proste, że nie musisz mieć dużego wkładu na start - wszystkie potrzebne narzędzia, maszyny, tkaniny czy inne materiały już pewnie masz. Przejście na legalną stronę działalności to kwestia wypełnienia jednego wniosku w Urzędzie Miasta (stamtąd informacja przekazywana jest automatycznie do Urzędu Skarbowego) i zgłoszenie się w ZUSie - założenie firmy jest naprawdę proste.
Nie bój się rzucić pracy!
Wiele osób zakładając firmę trzyma się kurczowo pracy, która stanowi stałe, często podstawowe źródło utrzymania. Nie bój się od niej odejść i rzucić się na głęboką wodę. To jest trochę jak z pływaniem: stabilniej się czujesz, kiedy wiesz w jakim stosunku od Ciebie jest grunt - czy masz go pod nogami czy nie. Jeśli poczujesz się pewnie to nie masz czego się bać. Poświęcenie się w pełni temu, co robisz tylko Cię mocniej zmotywuje do działania i na pewno rozwinie. Wychodzę z założenia, że lepiej spróbować niezależnie od skutku, niż później żałować, że się nie spróbowało. Tym bardziej, że wiele osób wypala się trzymając się kurczowo nielubianej pracy. Warto podkreślić też, że będąc na etacie nie musisz opłacać części niewygodnych składek, ale upewnij się czy na pewno możesz to zrobić (punktem odnośnym będzie wysokość Twojej pensji z tytułu umowy i to czy jest wyższa czy niższa niż minimalna pensja krajowa). Pieniądze zamiast trafić do ZUSu zostaną u Ciebie w portfelu i będą mogły stanowić inwestycję we własny biznes.
A jak z tą narodową dumą? Cieszę się, że mogę działać tu, w Gdańsku, tym bardziej, że mam pracownię w pięknej Oliwie. Patrząc jednak szerszym kątem odnośnie kraju... Cóż, jakbym się urodziła w Niemczech czy w Portugalii działałabym tam i pewnie bym się równie mocno cieszyła, że mogę działać w ogóle. Jestem zadowolona, że wspieram rynek rękodzielniczy. Dzisiejsze możliwości wystawiania się na różnych platformach umożliwiają znalezienie klientów na drugim końcu świata bez odrywania się od domu i przyjaciół. Najważniejsze, że produkty tworzę sama z pełnym zaangażowaniem i nie mają etykiety rzeczy wytwarzanych masowo na rynku dalekowschodnim.
***
Jeśli macie jakieś pytania - chętnie na nie odpowiem, ale nie traktujcie mnie jako źródła wiedzy. Jedno jest pewne: radzę dobrze przeanalizować swoją prywatną sytuację i szanse, ale przede wszystkim poziom wiary we własne siły i chęć działania. Gwarantuję Wam, że poczucie niezależności i możliwość robienia tego, co się naprawdę kocha jest bezcenne i pozwala przetrwać każde tąpnięcie finansowe. Dzień, w którym poszłam ostatni raz do pracy był jednym z najpiękniejszych - miałam masę obaw, owszem, ale taką lekkość na duchu, że miło! Mogłam robić odtąd wszystko w pełni po swojemu, biorąc na siebie ten dobry rodzaj odpowiedzialności. Na pytanie czy zakładać firmę - odpowiadam: TAK :)
Jako uzupełnienie tematu polecam Wam poniższe cenne i wyjątkowo trafne artykuły, a także zamieszczony pod linkami wywiad, w którym podzieliłam się z Qrkoko moją oceną sytuacji.
Agata Dutkowska: Czy rękodzieło to dobry pomysł na biznes nie-wacikowy?
Iwona Eriksson: Jak zarobić na rękodziele?
Qrkoko: I Ty załóż działalność gospodarczą na rękodzieło!
Qrkoko: 5 błędów przy sprzedaży rękodzieła
Qrkoko: Rękodzieło to biznes, który jest sztuką
Qrkoko: Czy można sprzedawać Rękodzieło bez działalności gospodarczej?
Wylałam to z siebie. Jeśli macie pytania, sugestie, chcecie się podzielić własnymi doświadczeniami i cennymi uwagami - piszcie śmiało!