Dziś z lekkim poślizgiem, ale melduję się z kolejnym efektem zwalczania szmacianej Wieży Babel! Paweł od dawna prosił mnie o uszycie mu portek, a ja marudziłam, że nie mam materiału i że ciężko o to, by kupić fajny len na jesień. Nie macie pojęcia jak ja się zdziwiłam, jak wyjęłam ten kawałek materiału! Kupiłam go i - co gorsza - zapomniałam o tym! Materiał był kupiony w konkretnym celu, więc od razu przejdę do pytań.
Po co to kupiłam?
Kupiłam, aby uszyć Pawłowi luźne spodnie.
Kupiłam, aby uszyć Pawłowi luźne spodnie.
Za ile i kiedy kupiłam?
Nie pamiętam kiedy dokładnie, ale logika podpowiada mi, że musiałam go kupić w to lato. Za 1,5 m lnu dałam na pewno ok. 50-60 zł.
Nie pamiętam kiedy dokładnie, ale logika podpowiada mi, że musiałam go kupić w to lato. Za 1,5 m lnu dałam na pewno ok. 50-60 zł.
Co z tego ostatecznie powstało?
Spodnie, według planu.
Odkąd jestem z Pawłem zawsze podkradał mi moje szarawary do chodzenia po domu. Nie ważne czy długie, czy za kolano - pełniły rolę wygodnego dresu. Zaraziłam go porządnie miłością do lnu i przyszedł dzień kiedy uszyłam Pawłowi jego własne, wymarzone lniane portki na lato ok. 2,5 roku temu. Okazały się tak wygodne, że ciuchał je o każdej możliwej porze i w każdym możliwym miejscu - po domu, w górach, po lesie, na plaży, w lato, w zimę - w ogóle by ich z tyłka nie ściągał! Portki pojawiały się raz po raz na blogu, bo prawdopodobieństwo, że Paweł miał je akurat ubrane wynosiło ok. 95%. Możecie je zobaczyć na zdjęciach z pufą ("Po co to kupiłam #4), miał je też na tegorocznej wycieczce do Włoch (widzieliście fotorelację? jeśli nie zapraszam po dawkę słońca tutaj: KLIK!).
Wiecie jak to jest jak się nosi len - im dłużej nam służy ten lepiej się układa, jest wygodniejszy i "szlachetnieje" - robi się z niego druga skóra! Dlatego też łatałam te portki ile wlezie, ale w końcu zostały wyeksploatowane do tego stopnia, że trzeba było uszyć nowy egzemplarz (co oczywiście nie zmienia faktu, że dalej były noszone).
Materiał spadł mi z nieba dzięki mojej sklerozie! Spodnie wykroiłam według prototypu. Jeszcze są ciut sztywne, prosto spod igły, ale za dwa prania w lanolinie będą już takie jakie mają być! Voilà!
Z tyłu mamy małą kieszonkę |
Ja piszę ten post siedząc w legginsach przy laptopie. Zgadnijcie co ma na tyłku mój Paweł? ;)
Wasza Joanka
- - - - ✂️- - - -
PO CO TO KUPIŁAM to akcja, którą zainicjowałam po tym, gdy odkopałam spod fury kurzu mój stos ubrań, rzeczy do przeróbki i materiałów kupionych tylko po to, by "kiedyś" coś z nich uszyć. Okazało się, że zachomikowałam ponad 100 rzeczy do przeróbki - czas się nimi zająć! Celem akcji jest regularne uszczuplenie rzeczy czekających "na potem". Mój cel to 1 rzecz na 2 tygodnie, efekty prezentuję w co drugi piątek na blogu. Też jesteś typem chomika? Zachęcam, przyłącz się do ruchu oswobodzicieli szaf, kątów, strychów i piwnic!
Szczegóły akcji: KLIK
Chcesz zobaczyć moje efekty? Zapraszam - KLIK!