Wpuśćcie historyka sztuki do Rzymu, a - jak to mawiał mój Profesor - będzie szedł aż mu pięty będą krwawić!
Miał rację. Możecie się tylko domyślać jaki wybuch bodźców zbombardował mój mózg. Po wyruszeniu z Gdańska, zaliczeniu prawie wszystkich możliwych środków komunikacji (autobus, bus, pociąg, autobus udający pociąg, tramwaj, samochód i samolot) znalazłam się nagle w stolicy sztuki, mekce kawoszy, w fajerwerkach makaronów, kraju ziół, wina, drzewek granatowych, pinii i zielonych papug!
Muzea Watykańskie, Galeria Map Geograficznych |
W Rzymie spędziliśmy 8 dni, aktywnie przecinając na nogach miasto w każdym możliwym kierunku. Każdy z dni był bombą atrakcji. Wyjeżdżając do Rzymu nie czułam jakbym jechała w jakieś specjalne miejsce - miałam wrażenie, że znam je już na wylot z powieści, książek, zdjęć czy slajdów na studiach. Jakże się myliłam! Mimo, że historyczne centrum Rzymu koncentrujące się wokół Forum Romanum zajmuje powierzchnię kilku kilometrów kwadratowych to nie sposób przeznaczyć na ten obszar kilka dni! Uliczki, jedzenie, ludzie, kolejki, muzea, galerie, historyczne punkty sprawiają, że masz ochotę się co krok zatrzymywać, a gdy zapadnie zmierzch to zyskujesz tylko nowe jakości. Tym razem wyjątkowo mieliśmy nocleg stacjonarny pod Rzymem u mojej rodziny, więc mogliśmy w pełni zasmakować Lacjum od strony jej mieszkańców - kulinarnie (wspominałam Wam, że Paweł jest fanatykiem włoskiej kuchni?) jak i kulturowo.
Zamiast wymieniać Wam co widziałam (ilość przewidzianych zabytków przygniotła nawet mojego zagorzałego w boju Męża) zapraszam Was do obejrzenia zdjęć i przeczytania dobrych wskazówek, które mam nadzieję, że wykorzystacie podczas swoich podbojów Rzymu!
Wejście na Palatyn i bananowce |
Ołtarz, na którym spalono Juliusza Cezara. Nie zainteresował się nim nikt do momentu, w którym stanęłam, by zrobić zdjęcie - odwróciłam się i zostałam przygnieciona ludźmi z aparatami! |
Forum Romanum |
Panteon |
Piazza Navona, Giordano Bruno na Campo dei Fiori |
Zamek Anioła |
Zamek na Palatynie |
Widok z kopuły bazyliki watykańskiej jest wart wejścia po ponad 300 schodach! |
Przygniótł mnie ogrom pięknych posadzek! Po kolei: bazylika św. Piotra na Watykanie, łaźnia w Ostii, posadzka w Galerii Colonna, trzy rodzaje kafli w Muzeach Watykańskich |
W zakresie modowo-tekstylnym moja eksploracja ograniczyła się do wklejania nosa w witryny sklepowe. Na swojej drodze nie spotkałam niestety ani jednego sklepu z tkaninami.
Lody! Lodziarnia Della Palma oferuje aż 150 smaków! Powyżej TYLKO czekoladowe smaki |
DOBRE RADY
- Nieraz spotkałam się z informacją, że nie ma sensu kupować wody w Rzymie, na terenie całego miasta można bez problemu nalać sobie wodę z fontann (wł. nasoni - czyli nochale). Ba! Są nawet specjalne aplikacje pozwalające namierzyć najbliższy wodopój! Poszliśmy za tą radą, ale nacięliśmy się kilka razy na to, że pyszna woda nalana do butelki po ok. 2 godz w zaczynała śmierdzieć chlorem. Pawła żołądek ciężko przeszedł miejscową "czystą" wodę i zaniechaliśmy picia wg zasady "bo za darmo". Osobiście odradzam, ale nie wykluczone, że po prostu mieliśmy pecha.
- KAWA. Wystarczy przekroczyć granicę Włoch, by od razu poczuć, że kawa jest po prostu inna, przepyszna! Jestem zagorzałą mateistką, ale nie wyobrażam sobie pobytu we Włoszech bez kawy wszelkiego rodzaju! Spodobała nam się bardzo kultura picia kawy przy barze, na stojąco - słowem: chlapiesz shota espresso i w drogę! Nie to co u nas: rozsiadasz się w fotelu, ploteczki, ciastko, mija godzina. Jeśli w Rzymie chcesz się rozsiąść w fotelu nie zdziw się jak doliczą Ci klika euro za serwis ;) Zamawiając zwykłą kawę otrzymasz esspresso. Z kolei prosząc o latte otrzymaliśmy od Włocha ("a może chociaż czekolady dosypię?")... szklankę mleka. Wybrnęliśmy z tej sytuacji domawiając espresso (na szczęście Włosi też tak robią, uf!).
- W automacie zaopatrzycie się w 4 rodzaje biletów - w tym 100-minutowy po 1,5 euro i 24-godzinny po 7 euro, ale oprócz tego w kioskach możecie kupić bilet dniowy za 4 euro (bilet jest ważny wyłącznie do północy tego samego dnia).
- Jednym z największych wyzwań jest zakup biletów na Koloseum, Forum Romanum i Palatyn - nie pchajcie się na Forum i pod amfiteatr tylko podejdźcie od strony Palatynu (przy Via di San Gregorio) - tu kolejki do kas i wejścia są nieporównywalnie mniejsze!
- Jeśli zastanawiacie się nad zwiedzeniem katakumb wybierzcie Katakumby Kaliksta. Są znaczące pod tym kątem, że chowano tu papieży i co kuszące - oprowadzania odbywają się również w języku polskim (na co z ulgą podskoczyła moja Mama)! W efekcie wybierając te katakumby mieliśmy niespodziankę w postaci ks. Mariana i wspaniałe oprowadzenie, mimo, że byliśmy w trójkę!
- Jeśli planujecie wypad do Rzymu to wszystko, absolutnie wszystko (począwszy od cen biletów po propozycje wycieczek) znajdziecie na stronie rzym.it, polecam!
Absolutnie najpiękniejszy cmentarz jaki widziałam! Cimitero acattolico di Roma |
Kościół Sta Maria Maggiore |
Fontanna di Trevi |
Termy Karakalli |
Via Appia przyjazna lisom i rowerzystom! |
OSTIA
Na początku mieliśmy ambitny plan, by zobaczyć Pompeje, ale kiedy tylko znalazłam informację o Ostii wiedziałam, że na bank tu trafimy! Jakiś czas temu, podczas prób budowy autostrady natrafiono na ruiny całkowicie zachowanego miasteczka z portem, leżącego u ujścia Tybru do morza Tyrreńskiego. Miasteczko udostępniono dla zwiedzających i okrzyknięto mianem drugich Pompejów. Czuliśmy się jak dzieci biegając po ruinach domów, po łaźniach, amfiteatrze, ruinach świątyń i forum. A jak się cieszyliśmy jak znaleźliśmy rzymskie toalety w krzakach! (podpowiadam: są za forum). Ostia jest przepiękna (od razu umieściliśmy ją na podium miejsc, które zaskoczyły nas najbardziej) i można bez problemu dojechać do niej metrem.
Miałam cichą nadzieję, że Piza nie będzie się koncentrować głównie wokół wieży. Naczytałam się sporo informacji o jednym z najstarszych uniwersytetów i jego ogrodzie botanicznym, o Galileuszu i o portowej historii miasta. Prawda jest taka, że mimo wszystko Plac Cudów z Krzywą Wieżą przygniata wszystko. I w sumie nic dziwnego, bo plac katedralny i wszystkie jego zabytki są po prostu cudne! Musimy tu wrócić na dłużej!
A oto jakie pamiątki przywieźliśmy: różnego rodzaju szyszki, w tym piniowe, muszle, przesmaczne ciasteczka, liście laurowe, rozmaryn, oregano, peperoncino, nie mogło zabraknąć też Vogue`a i magazynu La Mia Boutique, który uwielbiam i którym od razu wpadło mi w oko kilka wykrojów!
Byliście już w tych miejscach? Z chęcią poznam Wasze przygody! Jeśli Was zaciekawiłam - pytajcie śmiało, z chęcią opowiem więcej w komentarzach! Nie dociera do mnie, że równo 3 tyg. temu stałam po kolana w ciepłym morzu Tyrreńskim. Dziś w Gdańsku po raz pierwszy spadł deszcz ze śniegiem.
Pozdrowienia,
Joanka Z.